Dziś postanowiłem odwiedzić Siewierz, bo ciekawiło mnie, jak w praktyce wyglądają turnieje rycerskie, a także chciałem zobaczyć zamek w Siewierzu. Muszę przyznać, że spodziewałem się, iż zamek wygląda bardziej okazałe, jednakże faktycznie można go nazwać tylko ruinami. Dowiedziałem się jednak, że zamek wcześniej wyglądał znacznie gorzej, wejście na dziedziniec było niedostępne zabarykadowane, podczas gdy obecnie został w znacznej części odrestaurowany.
Należy przyznać, że impreza była dobrze zorganizowana, a najprawdopodobniej wynikało to z co najmniej kilkuletniej tradycji. Oprócz potyczek rycerskich można było postrzelać z łuku, zjeść dobrą kiełbasę i popić dobre piwo, ale tym ostatnim niezbyt byłem zainteresowany 😛
Na błoniach rozbite było pole namiotowe. Po samym polu – oprócz rycerzy – spacerowały niewiasty, łucznicy oraz panowie wyglądający na kmiotów. Wszystko odbywało się przy akompaniamencie zgrzytu mieczy, nastrojowej muzyki i… piorunów, ponieważ w godzinach popołudniowych nadszedł ulewny deszcz i zerwała się burza. Uważam, że warto pojechać do Siewierza jeszcze raz 🙂
Poniżej fotorelacja – żałuję jednak, że nie mogłem przebywać na wieży dłużej niż kilkadziesiąt sekund, ponieważ kustosz opiekujący się obiektem na widok chmur burzowych wszystkich zgonił z wieży, mówiąc, że piorunochron stoi nie bez przyczyny, a wieża będąc najwyższym punktem w okolicy nie jest miejscem bezpiecznym 🙂